opracowanie zbiorowe: Ośrodek Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa

 

9 sierpnia br. na Białorusi miały miejsce wybory prezydenckie, których wynik – zwycięstwo Alaksandra Łukaszenki z wynikiem 80,1% głosów – został przez większość społeczeństwa uznany za sfałszowany. Opozycyjna kandydatka Swiatłana Cichanouska, według oficjalnych danych, uzyskała 10,1% głosów. Na Białorusi doszło do protestów i demonstracji społecznych, niemających precedensu w historii tego kraju.

Protesty przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki wybuchły natychmiast po ogłoszeniu wyniku wyborów, ale napięcie społeczne wzrastało już  w okresie poprzedzającym głosowanie. Pod pretekstem zagrożenia epidemicznego utrudniono pracę dziennikarzy – białoruski MSZ radykalnie ograniczył wydawanie[1] akredytacji[2] korespondentom zagranicznym. Władze zablokowały również przyjazd międzynarodowych obserwatorów OBWE, zwlekając z wystosowaniem do nich zaproszenia. W trakcie głosowania dochodziło do masowych fałszerstw i naruszeń prawa wyborczego. Władze państw UE (m.in. Słowacji, Czech, Litwy, Łotwy, Estonii, Danii, Polski, Niemiec) oświadczyły, że nie uznają uzyskanej w niedemokratyczny sposób prezydentury. Do tego stanowiska dołączyły również USA, Kanada i Ukraina.

Głównym przejawem buntu społeczeństwa przeciwko reżimowi Łukaszenki są uliczne demonstracje i wystąpienia. Władze Białorusi niezmiennie odrzucają możliwość dialogu, ale ich postawa wobec sytuacji wewnętrznej w kraju wciąż ma charakter wyczekujący. Nie podejmują one ani decyzji o powrocie do masowych i brutalnych represji, ani też działań o charakterze politycznym, mogących w przewidywalnej perspektywie uspokoić nastroje społeczne. Widoczne jest jednak, iż stopniowo, ale sukcesywnie wzrasta brutalność funkcjonariuszy, szczególnie wobec uczestników mniejszych demonstracji w miastach obwodowych, gdzie poza środkami przymusu bezpośredniego stosowany jest gaz łzawiący, kule gumowe i granaty hukowo-błyskowe. Do najliczniejszych manifestacji dochodzi w Mińsku, gdzie niemal co tydzień dochodzi do niedzielnych manifestacji, gromadzących średnio ok. 100 tys. osób. Aktywne są też mniejsze ośrodki, przede wszystkim miasta obwodowe jak Grodno, Brześć czy Homel, gdzie, zwłaszcza w początkowym okresie, w demonstracjach uczestniczyło średnio od kilku do 10 tys. osób. Do zatrzymań dochodziło również podczas organizowanych cyklicznie sobotnich marszów kobiet w Mińsku. Działania represyjne podejmowane przez reżim wobec protestujących doprowadziły w połowie października do wyraźnego spadku liczebności uczestników demonstracji w mniejszych ośrodkach miejskich. Również starcia z oddziałami OMON-u i Wojsk Wewnętrznych MSW wciąż mają charakter ograniczony i dochodzi do nich jedynie w przypadku użycia brutalnej siły przez organy porządkowe. Wzrasta liczba osób zatrzymywanych podczas manifestacji. Zazwyczaj w trakcie niedzielnych demonstracji zatrzymywano ok. 300-350 osób, w trakcie ostatniej liczba ta wzrosła do ponad 700 zatrzymanych, którzy zostali w większości ukarani grzywnami. Społeczny gniew wynikający z utrzymywania się Łukaszenki przy władzy nie powoduje radykalizacji protestów, choć stopniowo wzrasta napięcie, szczególnie wśród części demonstrantów nieobawiających się fizycznego przeciwstawienia się organom porządkowym. Jednocześnie zwiększa się samoorganizacja inicjatyw antyreżimowych i obserwuje się wykorzystywanie nowych metod protestu. Dzięki inicjatywie kanału Nexta stworzono i upubliczniono dane osobowe ponad 2 tys. zidentyfikowanych funkcjonariuszy organów porządkowych stosujących przymus fizyczny wobec demonstrantów. Akcja ta może obniżyć morale np. w organach MSW, zarazem jednak może być wykorzystywana przez władze do konsolidacji struktur siłowych w opozycji do protestujących. Kolejną formą aktywności wymierzonej przeciwko rządzącym jest działalność tzw. cyberpartyzantów, rekrutujących się z białoruskich informatyków. Ich cel to zakłócanie funkcjonowania reżimowych stron internetowych (m.in. MSW, służby podatkowej czy reżimowych mediów). W niektórych zakładach pracy zbierane są podpisy pod apelami o dymisję Łukaszenki i przeprowadzenie nowych wyborów, ale zasięg tej akcji nie jest duży.

Władze konsekwentnie kontynuują kreowanie rzekomej sytuacji zagrożenia zewnętrznego, czemu sprzyja wsparcie Moskwy. 16 września wizytę roboczą w Mińsku złożył minister obrony Rosji Siergiej Szojgu. Potwierdziła ona, że Kreml przywiązuje ogromną wagę do zagwarantowania swobody operowania swoich sił zbrojnych na terytorium Białorusi. Była też sygnałem skierowanym do NATO i USA, że Moskwa jest zdeterminowana, aby utrzymać reżim Łukaszenki. Zapowiedź intensyfikacji białorusko-rosyjskich ćwiczeń wojskowych wydaje się sygnalizować, że udział jednostek Sił Zbrojnych FR, które będą odbywać szkolenia na terytorium Białorusi, może – w zależności od rozwoju sytuacji politycznej – przybrać formę rotacyjnej obecności militarnej.

Destabilizacja sytuacji na Białorusi po wyborach prezydenckich nie wpłynęła dotychczas na modyfikację aktywności Sił Zbrojnych RB. Podejmowane bezpośrednio po rozpoczęciu społecznych protestów przedsięwzięcia poligonowe wpisywały się w standardowy proces szkolenia w okresie letnim, analogicznie do ćwiczeń prowadzonych przez armię rosyjską (zwłaszcza w Zachodnim Okręgu Wojskowym, z którym armia białoruska tworzy wspólne tzw. Regionalne Zgrupowanie Wojsk). Zakłóceniu nie uległy także zobowiązania zewnętrzne SZ RB – w tygodniu po wyborach, żołnierze białoruscy wraz z wyposażeniem przemieścili się na terytorium Rosji i Uzbekistanu, gdzie wzięli udział w kilkunastu konkurencjach, rozpoczętych 23 sierpnia tzw. Międzynarodowych Igrzysk Wojskowych. Na Białorusi – jako goszczącej trzy konkurencje ww. Igrzysk – znaleźli się z kolei uczestniczący w nich wojskowi z innych państw.

Bezprecedensowe jest natomiast medialne wykorzystanie aktywności wojsk RB przez prezydenta Alaksandra Łukaszenkę, co wiąże się ze świadomym sterowaniem społecznym poczuciem strachu i niepewności. Większość przedsięwzięć szkoleniowych, które dotąd przez lata, a nawet dekady, przechodziły bez echa, obecnie jest szeroko nagłaśniana jako działania na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa w sytuacji rzekomego zagrożenia militarnego ze strony zachodnich sąsiadów Białorusi. Po pierwszym tygodniu demonstracji Łukaszenka poinformował o podniesieniu jednostek na zachodniej granicy RB w stan pełnej gotowości bojowej. W połowie września z kolei, podczas przemówienia do uczestniczek zorganizowanego w Mińsku przez władze Forum Kobiet, wielokrotnie przywoływał zagrożenie wojną, która jakoby grozi regionowi. Oświadczył, że jest zmuszony „połowę armii postawić pod broń, i zamknąć granicę państwową od zachodu, przede wszystkim z Litwą i Polską”. Wydaje się jednak, że słowa Łukaszenki miały głównie znaczenie propagandowe. W kolejnych dniach Państwowy Komitet Graniczny Białorusi poinformował, że Białoruś wzmocniła ochronę swoich granic, ale ruch odbywa się w normalnym trybie, a przejścia graniczne obsługują podróżnych w granicach normalnej przepustowości. Informacje te potwierdziła także Straż Graniczna. Budowana i podtrzymywana jest atmosfera zagrożenia z jednej strony agresją NATO (przekaz do zwolenników Łukaszenki), z drugiej zaś możliwością wykorzystania SZ RB dla stłumienia społecznego niezadowolenia (ten przekaz kierowany jest do zwolenników opozycji, także do państw zachodnich). Osobną kwestią jest sugerowanie przez Łukaszenkę siłowego wsparcia dla jego reżimu ze strony Rosji. Mimo tych propagandowych akcentów, wykorzystanie przez reżim armii białoruskiej do ewentualnych działań siłowych na rzecz utrzymania władzy prezydenta Łukaszenki należy ocenić jako mało prawdopodobne. Świadczy o tym przede wszystkim charakter realizowanych przedsięwzięć szkoleniowych, w których zasadniczą rolę odgrywają formacje nieprzystosowane do pełnienia jakichkolwiek funkcji z zakresu zapewnienia porządku wewnętrznego (lotnictwo, obrona powietrzna, artyleria). Zaangażowanie formacji ogólnowojskowych (pancernych i zmechanizowanych) oraz powietrzno-desantowych – jedynych, których pododdziały mogłyby realizować np. działania blokadowe – w aktualnej fazie należy uznać za nieznaczne (demonstracyjnie zapowiadane przez Łukaszenkę przerzucenie na zachodnią granicę Białorusi 103. Brygady Desantowo-Szturmowej z Witebska zakończyło się standardowym ćwiczeniem jednego batalionu na poligonie Gożskim w Obwodzie Grodzieńskim). Na przeszkodzie dowolności w wykorzystaniu wojska stoją także fizyczne możliwości jednostek – zaangażowanie przedstawicieli większości związków taktycznych (brygad) SZ RB na poligonach, automatycznie angażuje praktycznie całą ich logistykę. Nie można wykluczyć, że w rzeczywistym zamiarze władz w Mińsku zaangażowanie żołnierzy – w części pochodzących z poboru – ma odwrócić ich uwagę od rozwoju wydarzeń na Białorusi i powstrzymać ewentualny wzrost nastrojów antyreżimowych w szeregach armii białoruskiej.

Również za mało prawdopodobne należy uznać zaangażowanie Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej w utrzymanie reżimu Łukaszenki (pod pretekstem przeciwdziałania agresji NATO). Istniejące porozumienia – wielostronne w ramach Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) i dwustronne w ramach Państwa Związkowego Rosji i Białorusi (głównie dotyczące Regionalnego Zgrupowania Wojsk) dają Rosji stosunkowo dużą swobodę wjazdu i przemieszczania formacji wojskowych na terytorium Białorusi. Decyzję o podjęciu „obrony” Białorusi przed zewnętrzną agresją Moskwa może podjąć de facto bez porozumienia z Mińskiem, poprzez dowództwo Regionalnego Zgrupowania Wojsk. Podobnie jednak jak w przypadku armii białoruskiej, armia rosyjska – z racji wysokiego stopnia uzawodowienia i utechnicznienia – jest w jeszcze mniejszym stopniu przydatna do działań w zakresie zapewnienia porządku wewnętrznego.

Kwestią istotną dla Rosji jest utrzymanie wpływu na sposób działania białoruskich służb specjalnych i zachowanie dotychczasowej formuły współpracy, gdzie strona rosyjska zachowuje pozycję dominującą. W kontaktach z Rosją pozycję białoruskich resortów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo osłabia przyjęcie zasady roboczych, bezpośrednich relacji z rosyjskimi odpowiednikami, co otwiera zainteresowanym instytucjom rosyjskim możliwość infiltracji białoruskiego systemu bezpieczeństwa. Obie strony koordynują działania z zakresu wspólnej ochrony białoruskiej granicy z państwami UE, zwalczania zorganizowanej przestępczości, terroryzmu, przemytu narkotyków i współpracy wywiadowczej przeciwko NATO. Służby białoruskie przyzwalają często na swobodne działanie rosyjskiego FSB na terytorium Białorusi, czy też przekazują informacje będące w zainteresowaniu służb rosyjskich. W przypadku kontynuowania przez władze RB polityki tłumienia protestów społecznych, białoruski sektor siłowy może oczekiwać udzielenia przez Rosję pomocy materiałowej. W przypadku wyczerpywania się potencjału białoruskich sił porządkowych istnieje możliwość formalnego wsparcia pododdziałów rosyjskiej Gwardii Narodowej, np. w miastach wschodniej Białorusi, co zapowiedział prezydent W. Putin deklarując gotowość utworzenia tzw. sił rezerwowych, mogących w razie potrzeby udzielić pomocy białoruskim organom porządkowym.

Jednocześnie narasta konfrontacja w stosunkach Mińska z Zachodem. 29 września białoruski MSZ wprowadził sankcje wizowe wobec ok. 300 polityków, działaczy społecznych i dziennikarzy z Litwy, Łotwy i Estonii, które jako pierwsze w UE zdecydowały się na wprowadzenie zakazu wjazdu dla blisko 130 przedstawicieli białoruskich władz, odpowiedzialnych za fałszerstwa wyborcze i represje. W reakcji na unijną listę sankcyjną opublikowaną 2 października (zawierającą 44 nazwiska, wkrótce oczekiwana jest decyzja umieszczenia na liście Łukaszenki), Mińsk błyskawicznie wprowadził analogiczne sankcje wizowe wobec – jak to określono –„najbardziej uprzedzonych” do białoruskich władz przedstawicieli państw członkowskich oraz instytucji unijnych, w tym Parlamentu Europejskiego. Wszystkie listy sankcyjne Mińska mają charakter niepubliczny. Białoruski MSZ podkreślił przy tym, iż ograniczenia te będą obowiązywały również w Rosji, co potwierdziła rzeczniczka rosyjskiego MSZ. Ponadto, Mińsk zażądał od Polski i Litwy znaczącego zredukowania, do 9 października, personelu dyplomatycznego (w przypadku polskich placówek – z 50 do 18 dyplomatów, zaś litewskich – z 25 do 14) i wezwania ambasadorów z tych państw na konsultacje do swoich stolic. Z kolei do Mińska zostali wezwani szefowie białoruskich placówek w Wilnie i Warszawie. Swoją decyzję białoruski MSZ uzasadnił „destrukcyjną działalnością” ze strony tych państw. Władze Białorusi zapowiedziały również przeprowadzenie ponownej akredytacji wszystkich korespondentów zagranicznych mediów.

Stanowcza reakcja białoruskiego MSZ na sankcje wizowe państw bałtyckich oraz całej UE potwierdza zupełny brak zainteresowania podjęciem rozmów w celu uregulowania kryzysu. Jest to również równoznaczne z wycofaniem się białoruskiej dyplomacji z próby jakichkolwiek konstruktywnych działań w polityce wobec Zachodu. Rezultatem konfrontacyjnej postawy Mińska jest najgłębszy kryzys w stosunkach z Zachodem po 1991 r. Jego efektem będzie daleko idąca izolacja międzynarodowa Białorusi, przy jednoczesnym zwiększeniu dominacji Rosji.

 

[1] Z instrukcji dla przedstawiciela Polski na 30. posiedzenie Komitetu Ochrony Ludności (CPC) 5 maja 2020 r., opracowanej przez KG PSP.,

[2] Propozycję takiej spójnej odpowiedzi opracowywane są przez prezydencję i przedkładane krajom członkowskim.